"Bezpański. Ballada o byłym gliniarzu"

"Policja to właśnie służba, nikt kto siedział w jej strukturach odpowiednio długo, nie ma co do tego wątpliwości."



TYTUŁ: "Bezpański. Ballada o byłym gliniarzu"
AUTOR: Jakub Ćwiek, Adam Bigaj
GATUNEK: Literatura faktu
WYDAWNICTWO: Marginesy
PREMIERA: 17.10.2018 r.

Cześć! Przepraszam za długą nieobecność, ale jako studentka mam  takie miesiące kiedy potrafię przeczytać książkę w dwa dni i takie kiedy przeczytanie jednej książki w przeciągu miesiąca staje się nie lada wyzwaniem! 

A przed Wami prawdziwa gratka, czyli "Ballada o byłym gliniarzu". Odkąd dowiedziałam się o tej książce i byłam jej bardzo ciekawa, dlatego niesamowicie się ucieszyłam jak w końcu trafiła w moje ręce.

Autorem a zarazem bohaterem książki jest Adam Bigaj, który przez przeszło trzydzieści lat służył w szeregach milicji, a następnie policji. Pełnił on ważne funkcje we wrocławskiej policji - był kierownikiem sekcji zabójstw oraz naczelnikiem Wydziału Kryminalnego w Trójkącie Bermudzkim. W książce podinspektor "Księciunio" opowiada życie codzienne na komendzie, jak również to co działo się po godzinach. Przy czytaniu, nie raz zadawałam sobie pytanie, czy po godzinach można w ogóle stać się "normalnym człowiekiem". Jak dla mnie policjantem jest się cały czas i nie da się wyjść z zadanej roli po godzinach. Autor w sposób humorystyczny opisuje różne przesłuchania, które przeprowadzał. Pokazywało to jak niejednokrotnie trzeba było trzymać nerwy na wodzy i wykazać się nie lada sprytem, aby coś z podejrzanych "wyciągnąć". Opisana również była powódź z 1997 roku, kiedy to prawie cały Wrocław utonął pod wodą. a policjanci zainteresowali się w pomoc osobom poszkodowanym. Cała akcja bardzo dokładnie została opisana w książce, łącznie z problemami, które szczególnie policjantom cały czas towarzyszą.

"(...) na stanowisko nie miał szans nikt, kto nie był klasycznym BMW, czyli Biernym, Miernym, ale Wiernym."

Anegdoty, które autor zamieszcza są bardzo często zabawne, a sama przy czytaniu nie raz nie potrafiłam ukryć uśmiechu. Niestety po głębszym zastanowieniu, anegdoty miały ukryć to co najgorsze. Bo wbrew pozorom wcale nie jest to wesoła i przyjemna książka. Pokazuje ona ciągłą walkę z samym sobą i z nieubłaganą statystyką, która na komendzie była najważniejsza. Nie liczyła się ważność sprawy, tylko to aby "w papierach wszystko się zgadzało". Nie raz zapał policjantów został studzony przez bezpośrednich kierowników/ komendantów, a nie raz również "z góry". To podcinało skrzydła najwytrwalszym. Nie sprzyjała też atmosfera, która po zmianie Milicji na Policję stawała się dobijająca. Od braków w podstawowy sprzęcie, po braki w ludziach, którym można zaufać.

"(...) czy problem jest duży czy mały, zależy w dużej mierze od tego, kogo spotyka."

O książce mogłabym pisać jeszcze długo. Ale myślę, że to dobry moment żeby przerwać. Polecam książkę wszystkim zainteresowanym jak kiedyś wyglądała Milicja i wszystkie zmiany, które nastąpiły. 

Mnie osobiście najbardziej zaskoczyły i niestety zasmuciły słowa autora, które miały podsumować wszystkie lata jego pracy. 

Dziękuję portalowi czytampierwszy.pl za możliwość przeczytania książki

Komentarze

Popularne posty